O wielu nowych rzeczach dotyczących bibliotekarstwa można było się dowiedzieć na European Congress on E-Inclusion "Transforming Access to Digital Europe in Public Libraries", zorganizowanym w Brukseli 6-7 września. Już trzecia z kolei konferencja poświęcona włączeniu społecznemu, zgromadziła ok. 150 bibliotekarzy, przedstawicieli organizacji zajmujących się programami dla bibliotek oraz europejskich urzędników odpowiedzialnych za kwestię włączenia społecznego.
Najważniejszy komunikat: czasy są ciężkie, Unia Europejska poszukuje bardziej efektywnych, niż do tej pory, sposobów na wykorzystanie funduszy. Dotyczy to także bibliotek, które szczególnie w zachodniej części kontynentu były stałymi beneficjentami unijnych środków. Pytanie, co możemy zrobić "z europejskiego poziomu" w zakresie wsparcia bibliotek obwarowane zostało wymogiem zmiany w patrzeniu na zadania tych instytucji i sposób ich realizacji.
Ilias Iakovidis - Day 1, Session 1
View more presentations from Civic Agenda EU
Mówiąc krótko: koniec z "fajnymi", "efektownymi", jakościowymi projektami. Środków jest coraz mniej, są ważniejsze potrzeby i na unijne pieniądze można liczyć tylko wówczas, gdy aplikująca instytucja wykaże jakie konkretne społeczne zmiany przyniesie inwestycja. Kierunek nowej filozofii - przykład: projekty wsparcia bezrobotnych w poszukiwaniu pracy. Są coraz częściej organizowane przez biblioteki, lecz niekoniecznie uznane zostaną za sensowne jedynie po wykazaniu, jakie usługi biblioteka uruchomiła i ile osób z nich skorzystało. Należałoby wskazać, ilu z nich faktycznie dzięki bibliotecznemu wsparciu tę pracę zdobyło. Kierunek jest, tak ma wyglądać i mierzyć się ów biblioteczny impact, lecz na razie Europa myśli o wskaźnikach - bo nie zawsze wiadomo jak i co mierzyć w tym z gruntu "miękkim" obszarze.
Nick Batey - Day 1, Session 2
View more presentations from Civic Agenda EU
Nie ma co się łudzić, że "europejski poziom" wysoko, nie dla wszystkich i szybko nas nie dosięgnie, bowiem polityki państw członkowskich, a za nimi regionalne i lokalne samorządy, chcące partycypować w funduszach Unii, będą uzgadniać swoje programy z różnymi brukselskimi dyrektywami i "agendami". Oznacza to konieczność zmiany w podejściu bibliotek, bowiem tradycyjny PR, powoływanie się na tradycję, "wielkość" i potencjał już nie wystarczą. Jak podkreślali bibliotekarze z Europy Zachodniej, nie wystarczy już nawet praktykowane przez nich, a bliskie lobbingowi advocacy (rzecznictwo?), które jeszcze u nas się na dobre nie urodziło. Teraz idzie o społeczną innowacyjność i przedsiębiorczość bibliotekarzy. Przedsiębiorczość oczywiście ukierunkowaną nie tak jak ta biznesowa, lecz w ramach publicznej misji i społecznego wsparcia.
Przypuszczalnie zachodnioeuropejskim bibliotekom łatwiej będzie się zaadaptować, bowiem w wielu z nich są tradycje prospołecznych (ściślej, lecz mniej estetycznie: "wprostspołecznych") działań, wiele z nich także od jakiegoś czasu próbuje "amerykańskiej mody". Ale w Polsce będzie z pewnością trudniej.
Niezależnie od zaczerpnięcia sporej dawki owych "topowych" trendów, miałem przyjemność wziąć udział w kongresie aktywnie, prezentując działającą już od 2007 roku Społeczną Pracownię Digitalizacji w panelu poświęconym examples of excelence (jak w programie opisano przykłady wybranych przez organizatorów dobrych praktyk). Projekt ten został wówczas dofinansowany przez MKiDN i był zamierzeniem infrastrukturalnym (lecz mocno podkreślającym realizowane cały czas walory społeczne), pozwalającym na wyposażenie - od sprzętu, oprogramowania do mebli - nowego przedsięwzięcia. Z pewnej perspektywy należy przyznać, że takie "ustawienie" wniosku było szczęśliwe, bo ustanowiona infrastruktura dawała możliwość ciągłego poszukiwania nowych zastosowań. Po planowym zakończeniu i rozliczeniu jako projektu, SPD została włączona w strukturę biblioteki, co zapewniło jej pożądana trwałość.
The Social Digitization Workshop, ECEI11, Transformative Impact of Libraries
View more presentations from Śląska Biblioteka Cyfrowa
Idea SPD związana była (i jest) z nurtem "kultury 2.0", polegającym m. in. na utworzeniu social hub, miejsca dla partycypacji i ekspresji społecznej energii, stymulowaniu więzi z możliwością włączenia ich efektów w profesjonalną działalność, jaką jest tworzenie zasobów Śląskiej Biblioteki Cyfrowej. Warunkiem tego ostatniego była niezbędna "granulacja" procesów biblioteki cyfrowej, tak by uzyskane w wyniku proste ich fragmenty mogły być wykonywane przez nieprofesjonalistów, będąc jednocześnie okazją dla podnoszenia ich cyfrowych kompetencji. Niezawodni okazali się seniorzy, których 12-osobowy zespół stanowi główny "motor" SPD, zajmując się skanowaniem i pierwszą korektą skanów. W ciągu 4 lat funkcjonowania SPD wytworzyli oni ok. 400 tys. skanów, które dzięki ŚBC są widoczne poprzez Europeanę.
Rychło wdrożono także inne, planowane w aplikacji działania, jakimi były wsparcie merytoryczne i techniczne dla instytucji uczestniczących w tworzeniu ŚBC oraz odkrytą możliwość współpracy z środowiskiem akademickim, poprzez organizowanie praktyk z zakresu nowych metod ochrony zbiorów dla studentów.
Trzeba powiedzieć, że zaprezentowanie SPD na tej konferencji było nieco stresującym zajęciem, nie tyle ze względu na europejską publiczność, koreferentów z ministerstw i bibliotek narodowych krajów członkowskich, tudzież dostojność Europejskiego Parlamentu, lecz na skalę innych prezentowanych projektów. W 1,5 godzinnym panelu przedstawiono bowiem łącznie 7 dobrych praktyk, z których większość finansowana była przez międzynarodowe fundacje, koordynowana na poziomie państwowym, z budżetem kilku-kilkudziesięciu milionów dolarów
Mimo to projekt SPD zyskał zainteresowanie publiczności, bowiem dopytywano o to w jaki sposób zaadaptowano nieprofesjonalistów do tak inżynierskiego przedsięwzięcia jakim jest tworzenie biblioteki cyfrowej. Zaś jeden z Holendrów, regularnie odwiedzający europejskie i światowe biblioteki, stwierdził, że choć widział różne sposoby współpracy ze społecznościami, nie spotkał podobnego rozwiązania.
Na marginesie trzeba zauważyć, że UE, oczekująca różnych innowacji, społecznych zmian, itp. proponując ich finansowanie - może się zawieść. Innowacje mają się nijak do procedur, programów, długich procesów decyzyjnych i pewności efektów. Mniej szablonowe rozwiązania i ich wdrażanie są bowiem obciążone ryzykiem, zmianą, niepewnością i nieraz trudno przewidywalnymi skutkami. Trudno je ponadto ująć w sztywne matryce wskaźników i obsługiwać w przyciężkawej biurokratycznej aparaturze. Może więc warto byłoby pomyśleć (pomarzyć?), wraz z oczekiwaniem mocniejszej i bardziej wymiernej interwencji społecznej od beneficjentów, o "amerykańskiej modzie" (w miejsce niemiecko-francuskiej) na bardziej pragmatyczne procedowanie i lżejszy biurokratyczny gorset przy realizacji projektów ;) ?.
Na marginesie trzeba zauważyć, że UE, oczekująca różnych innowacji, społecznych zmian, itp. proponując ich finansowanie - może się zawieść. Innowacje mają się nijak do procedur, programów, długich procesów decyzyjnych i pewności efektów. Mniej szablonowe rozwiązania i ich wdrażanie są bowiem obciążone ryzykiem, zmianą, niepewnością i nieraz trudno przewidywalnymi skutkami. Trudno je ponadto ująć w sztywne matryce wskaźników i obsługiwać w przyciężkawej biurokratycznej aparaturze. Może więc warto byłoby pomyśleć (pomarzyć?), wraz z oczekiwaniem mocniejszej i bardziej wymiernej interwencji społecznej od beneficjentów, o "amerykańskiej modzie" (w miejsce niemiecko-francuskiej) na bardziej pragmatyczne procedowanie i lżejszy biurokratyczny gorset przy realizacji projektów ;) ?.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz