No właśnie w jakim kontekście mówi się o "hybrydyzacji" bibliotek - czyli o ich swoistym rozdwojeniu i przynależności do dwóch sfer? Biblioteka cyfrowa (BC), działająca w dodatku w sieci internetowej - to rzecz dość nietrudna do opisu. Stosowanie cyfrowych technologii, ich skutki, ulubione przez bibliotekarzy, pedagogów i psychologów "zagrożenia!!!" jakie niosą, są w dzisiejszym czasie dość wyraźnie widoczne, bo w wielu miejscach nas uwierają, zaskakują, a tempo przemian które narzucają sprawia, że (przynajmniej ja ;-)) starzejemy się szybciej.
Jednakże zelektronizowana, ucyfrowiona biblioteka to jeden z członów hybrydy - a drugi to ... no właśnie - co? Biblioteka tradycyjna? Analogowa? Klasyczna? Jak to określić?
Proponuję - biblioteka industrialna i zastrzegam, że nie chodzi tu o biblioteki organizowane w zakładach przemysłu ciężkiego, lecz o wszystkie biblioteki funkcjonujące w pewnym etapie cywilizacyjnego rozwoju. Nie idzie także o wąski ekonomiczny aspekt działania bibliotek, choć aspekt ten jest bardzo istotny dla takiej analizy.
Określenie "industrialna" brzmi może dość dziwnie, lecz sądzę, że dobrze oddaje formułę i środowisko działania biblioteki "tradycyjnej".
Biblioteki, jako kulturowe systemy komunikacyjne, w swoich funkcjach, celach i metodach działania są mocno determinowane przez wzorce wytwarzania, dystrybucji i udostępniania treści kulturowych w danym czasie. Wzorce te określają:
- jakimi środkami trzeba dysponować by wytwarzać kulturowe treści, (ekonomia i technologia)
- kto może je wytwarzać, (ekonomia, prawo)
- kto może je dystrybuować i jaki środkami może to robić, (ekonomia, prawo, technologia)
- kto ma prawo je oceniać i komentować, (prawo)
- kto może je udostępniać i na jakich zasadach, (prawo, technologia)
- co można z nimi dalej robić i pod jakimi warunkami (wszystkie sfery).
(Tych wzorców można z pewnością wymienić więcej, zatem podpostowe komentarze są otwarte na uwagi ;-)).
Jak widać z powyższego wypunktowania do takiego namysłu warto zaprosić wielu badaczy różnych specjalności - stąd "współdyscyplinarność", pozwalająca na obserwację przenikania się wielu wątków - w analitycznej matrycy. Sprawę komplikuje to, że nie od rzeczy jest oglądać te zjawiska w historycznej perspektywie, w osi czasu.
Powyższe, wypunktowane kwestie nie są banalne, bo są wyznacznikami fundamentalnych zasad: ludzkiej wolności (także wolności słowa, przedsiębiorczości), autonomii, prawa do własnego rozwoju, etc. Nietrudno (a może jednak trudno?) zauważyć, że kwestie te także żywotnie dotyczą instytucji bibliotek i wszelkie zmiany tych wzorców, powodują na ich terenie natychmiastowe i niemałe zamieszanie.
Widać gołym okiem, że wszystkie te wzorce mogą być realizowane odmiennie w środowisku sieci komputerowych i środowisku "tradycyjnym". Co więcej, widoczne są dziś wyraźne i oczywiste "przesunięcia" w obszarach ich obowiązywania.
Te właśnie przesunięcia decydują o zmianie cywilizacyjnego środowiska działania bibliotek, czyli o zmianach ich tytułowej, instytucjonalnej ekologii. Co więcej - nie jest tak, że cywilizacyjna zmiana środowiska działania bibliotek powoduje zmianę jedynie ich "interfejsu", nie dotykając ich wnętrza, tj. spraw organizacji, kultury korporacyjnej, sposobów zarządzania i instytucjonalnej reakcji na nowe niespodziewane "zaburzenia". Wręcz przeciwnie - zmiana środowiska wymusza głęboką przemianę całej instytucji i jej dostosowanie do nowych warunków działalności.
Na marginesie, moim skromnym zdaniem, w badaniu powyższych kwestii leżą odpowiedzi na ulubione ostatnio pytanie bibliotekarzy: "Czy przetrwamy?". Nie w wąskich, pozbawionych kontekstu i w sposób nieuzasadniony ekstrapolowanych np. analizach ergonomii papierowego kodeksu (choć jest to z pewnością składnik takiej szerokiej analizy), którym towarzyszą zaklęcia, że biblioteka nie zginie bo ... , wsparte branżowym zwieraniem szeregów i pewnymi praktycznymi działaniami, które można określić jako "zawracanie kijem Googla".
Generalnie zasady gry są proste. Organizm, który nie potrafi sie dostosować do zmiany środowiska lub robi to kiepsko - ginie lub marnieje. I tyle.
PS. Czy wiecie, że badanie genotypu kury wykazało, że jej bliskim przodkiem była archaiczna maszyna do zabijania - Tyranozaurus Rex? A więc upłynęło trochę czasu - no i teraz kompletna klapa.
1 komentarz:
taaak, bardzo bym chciała dopisać coś mądrego odnośnie bibliotek, jako kulturowych systemów komunikacyjnych, ale generalnie wszystko inne mieści się we tym co wymieniłeś. :( (hm, jak Ty to robisz?)
Może dodam jedynie tyle, że oprócz kulturowego systemu biblioteki współtworzą również komunikacyjny system nauki. I to chyba kultura wraz z nauką tworzą ekologiczne środowisko działania biblioteki (zarówno w wersji analogowej jak i cyfrowej)
Prześlij komentarz