Właśnie wróciłem z jednodniowego seminarium pod powyższym tytułem zorganizowanego przez CPI. Wrażeń sporo i chociaż ciekawie było o tym, że infobroker to taki bibliotekarz, który musi sam na siebie zarobić, było też nawet nieco o "dwazerowości" kultury i bibliotek.
Skończyłoby się jak zazwyczaj dość sprawozdawczo i inwentaryzacyjnie, lecz E. Bendyk z wykładem: Informacja, inteligencja, intuicja, cytujący w dodatku von Clausewitza O wojnie, ustawił sprawy w kontekście tak szerokim i odpowiednio wpółdyscyplinarnym, że prowadzący spotkanie H. Hollender, widząc najpewniej lekkie oszołomienie publiki, sygnalizował prawdopodobne zerwanie strumienia jej (zbiorowej?) świadomości.
Na wykładzie Bendyka odczułem też ogromne przyśpieszenie w zakresie tempa net-wędrówek i poznawania internetowych ciekawostek, bowiem jeszcze wczoraj czytałem o niesamowitej pętli OODA Johna Boyda, a dziś mogłem usłyszeć o tym na Seminarium.
Zabrakło też nieco czasu na dyskusję, która zdawała się nabierać rumieńców pod koniec spotkania. Zatem uczestnicy wyjechali do domów zapewne z mnóstwem niezadanych pytań. Więcej niebawem w blogu Biblioteka 2.0.
Tymczasem trzeba coś tu napisać o tej ekologii bibliotek, bo B. Jaskowska wiercić dziury w brzuchu tak łatwo nie przestanie.
Ale żeby nie myślała, że tylko będzie pytać, a sama niczego nie wyjaśniać, to się myli. Proszę bardzo - małe zadanko do rozpracowania (rozpoznania?): War, Chaos and Business, czyli o tym, dlaczego (także) biblioteki powinny gotować się na wojnę i stać się "zwinnymi" instytucjami.
2 komentarze:
generalnie to jestem pacyfistką i opowiadam się przeciwko wszelkim wojnom. I wydaje mi się, że mówienie o bibliotekach w kontekście walki (o co? o kogo? o przetrwanie? przeciw Googlom?) jest trochę naciąganiem tematu. Że oto my bibliotekarze stać będziemy na straży wiarygodnej, cennej i naukowej informacji i wara googlom i im podobnym od tego? Czyż to nie jest znowu leczenie jakichś bibliotekarskich kompleksów i przypisywanie sobie miana "mesjasza informacji"?
Co do zwinności i elastyczności bibliotek - czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, że nie jest to konieczne?
Chyba nie - ale ja rozpatrywałabym to nie w aspekcie walki tylko wykorzystywania nadażających się okazji i umiejętności lawirowania (jakkolwiek to brzmi :) )
Tu nie chodzi o walkę przeciw komuś. Tu chodzi o pewna analogię do sytuacji z prawdziwego pola bitwy.
Wspomniany Boyd był pilotem myśliwskim i opracował pewna koncepcję taktycznego i strategicznego zachowania się jednostki (człowieka, oddziału, firmy) w sytuacji nieustannej zmiany okoliczności, konieczności błyskawicznych reakcji na nieprzewidziane zdarzenia. Wymyślił właśnie "pętlę", pokazującą czynniki decydujące o sukcesie w środowisku, gdzie nie ma żadnych stałych punktów odniesienia, pewników i zasad.
Jego koncepcje "zwinnego" zachowania jednostki w takim środowisku, choć inspirowane właśnie teorią walki powietrznej są stosowane np. w strategiach militarnych nowoczesnych armii - ale też przeniknęły do teorii zarządzania i są popularne szczególnie w firmach hightech, których środowisko działania jest identyczne.
Co do elastyczności bibliotek - hmm, przekonani są wszyscy zapewne - szczególnie dobrze wygląda to w artykułach i konferencyjnych referatach, nt. zarządzania bibliotekami ;-).
Zatem uważam, że studenci bibliotekoznawstwa powinni w ramach praktyk studenckich spędzić wiele godzin na grach komputerowych dwóch rodzajów: lotniczych symulatorach oraz sieciowych grach zespołowych ;-)).
Prześlij komentarz